List z Polski
"Dlaczego nie lubię samochodów"
Truizmem - NIESTETY!!!! - stało się stwierdzenie, że samochody zanieczyszczają środowisko. Bez względu na to, czy ktoś jeździ "maluchem", czy mercedesem albo porsche fakt jest ten sam - ich pojazdy zatruwają wszystkim powietrze, które mamy tylko jedno. Apologeci i fanatycy samochodów powiedzą, że przecież fabryki także zatruwają środowisko, że samoloty zatruwają środowisko, że przecież ich jeden samochód wnosi do atmosfery tak mało zanieczyszczeń, że nie ma o czym mówić, etc. I nawet poniekąd osoby takie mają rację. Tyle tylko, że nie mamy większego wpływu na decyzję budowy i lokalizację fabryki; możemy wprawdzie oficjalnie lub nieoficjalnie protestować, pisać pisma, tworzyć pikiety (co najczęściej i tak nie przynosi spodziewanego rezultatu), ale decyzja o tym, czy jednak postawić fabrykę, czy nie i w którym miejscu nie należy do przeciętnego obywatela. Podobnie rzecz się ma z samolotami - choćbyśmy nie wiem jak psioczyli i narzekali, będą istnieć linie lotnicze i będą zawsze ludzie, którzy szybko muszą się dostać na drugi kraniec Polski, Europy czy świata. Natomiast decyzja co do tego, czy kupić samochód, czy też nie jest naszą indywidualną decyzją, decyzją każdego "Kowalskiego". Niestety nader często o decyzji tej decyduje wygodnictwo i poczucie luksusu (czemu mam wlec się do pracy w autobusie pełnym niemytych ciał, i to jeszcze na stojąco), albo prestiż (sąsiad ma fiata, to ja muszę mieć toyotę). Nader często ślepi jesteśmy na przyrodę, na środowisko, na to, że kupując samochód - nawet z katalizatorem, nawet spalający mało paliwa, nawet napędzany biopaliwami lub z silnikiem hybrydowym - przyczyniamy się wraz z milionami innych do tego, by inni ludzie, by dzieci innych ludzi i nasze własne, byśmy my sami wreszcie, oddychali śmierdząco-zabójczą mieszaniną najwstetniejszych substancji, które nie mają nic wspólnego z powietrzem. Jakieś pół roku temu dowiedziałem sie, że rocznie w naszym kraju przybywa ok. 15 milionów samochodów... Głos mi się na głowie zjeżył! 15 milionów razy 100 gramów (a przecież to jest o wiele, wiele więcej, niż sto gramów!) substancji trujących = 1 500 000 000 gramów, czyli 1 500 000 kilogramów, czyli 1500 ton substancji trujących rocznie, i to tylko z nowo zakupionych pojazdów! Czasem zastanawiam się, czy ludzie mają dobrze w głowach poukładane...
Oprócz tego najbardziej oczywistego czynnika, sprawiającego, że jestem wielkim wrogiem motoryzacji, jestem też zdania, że ludzi, którzy kupują samochody cechuje pewnego rodzaju brak myslenia społecznego, grupowego, brak współodpowiedzialności i myślenia o innych, brak altruizmu. No bo jak inaczej określić fakt, że to przecież przez wciąż wzrastającą liczbę pojazdów tworzą się coraz bardziej gigantyczne korki, przez które także ci, którzy samochodu mieć nie chcą lub nie mogą - także są zmuszeni do wystawania w tych korkach i albo muszą coraz wcześniej wstawać do pracy/szkoły, albo coraz bardziej się spóźniać? 10-15 lat temu w największych godzinach szczytu dojazd z domu do pracy zajmował mi 20-30 minut. Od tamtego czasu nie zmieniłem ani miejsca zamieszkania, ani pracy, a dojazd zajmuje mi w tej chwili 45-60 minut. Dlaczegóż to niby? Czyzby jezdnie były za wąskie? Ach, jacyż biedni ci zmotoryzowani... Tylko jakoś pomyśleć im się nie chce, że nawet gdyby Polska miała wszystkie pieniądze świata na budowę, remonty i rozbudowę dróg, to tempo takich prac i tak jest kilkukrotnie wolniejsze, niż tempo przyrostu samochodów. Więc choćby 99% dróg w Polsce zostało unowocześnionych, poszerzonych etc., to i tak za kilka, najdalej kilkanaście lat znowu będziemy mieli korki. Ponadto najlepiej może od razu całą Polskę zamieńmy w asfaltowo-betonowo-stalowy bunkier, co? Pobudujmy szosy, autostrady i parkingi! Po co nam ogrody, łąki i lasy? Po co Rospuda i inne takie? Przecież samochody są najważniejsze! Cóż z tego, że kierowcy parkują gdzieś na dziko (bo oficjalnie już się nie mieszczą), skoro taki dziki parking po kilku miesiącach albo latach zaleją asfaltem i stanie się on parkingiem osiedlowym? Przecież znowu wygrają samochody i samochodziarze, nie ci, którzy pragną spokoju, zieleni, piękna...
To tylko dwa, najważniejsze, powody, dla których motoryzację i samochodziarzy darzę daleko idącą antypatią i brakiem zaufania. ...
W.B.