Szacuje się, że krytyczną granicą dla samochodów na baterie jest prędkość maksymalna samochodów miejskich czyli ok. 150-160 km/h oraz 500 km zasięgu - po jej osiągnięciu będą wypierać dzisiejsze auta. W osiągnięciu tego może pomóc samo wykorzystanie zbędnych elementów mechanicznych w samochodach spalinowych — nie tylko samego zbiornika paliwa, ale także silnika, skrzyni biegów, sprzęgła i całej reszty ciężkiego żelastwa, które ma tylko jeden cel — zamienić paliwo na pracę mechaniczną. Razem jest to co najmniej 300 kg w każdym samochodzie osobowym. Baterie zaś znajdują się pod podłogą - i to prawie wszystko. Dobrym przykładem jest francuski BlueCar, wyjątkowo przestronny przy długości zaledwie 3,05 metra i ważący mniej niż tonę. Wykorzystanie na baterie zaoszczędzonej w ten sposób masy i przestrzeni pozwoli zrównoważyć niższą gęstość energetyczną.
Samochód elektryczny ma wiele innych zalet — jest banalnie prosty w obsłudze (nie ma sprzęgła ani skrzyni biegów), jest bezszelestny, stały moment obrotowy dostępny jest przy każdej prędkości, jego waga w czasie jazdy nie zmienia się, nie wymaga ani nowej infrastruktury (jak E85) ani nawet istniejącej — do ładowania można go podłączyć do dowolnego gniazdka elektrycznego. Korzysta więc z takich źródeł prądu jakie zasilają sieć elektryczną i w tym sensie zanieczyszcza środowisko w takim samym stopniu jak każde urządzenie elektryczne, np. telewizor, który szczęśliwie nie jest na celowniku ekologów. Tutaj zaś rozwiązaniem jest najbardziej ekologiczna energia jądrowa oraz energia odnawialna, głównie słoneczna, która według prognoz długoterminowych w połowie 21 wieku ma dostarczać połowy zużywanej energii na świecie. Gwoli uczciwości trzeba zaznaczyć, że obecnie ładowanie w zwykłym gniazdku odpowiada emisji 63 g CO2 na kilometr. Spada to do zera w przypadku korzystania z „zielonej" energii, np. domowego panelu solarnego. Nawet jednak 63 gramy to wynik daleko poniżej najsurowszych wymagań ponieważ do 100 gram samochody oznaczane są jako najoszczędniejszego typu "A" zaś samochód o napędzie spalinowym do podobnego wyniku musiałby przejechać aż sto mil na jednym galonie (anglosaska miara zużycia paliwa, odpowiednik europejskiego „litrów na sto kilometrów"). Ich największa zaleta leży jednak w niezwykle taniej eksploatacji — od darmowej w przypadku korzystania ze źródeł odnawialnych do ekwiwalentu cenowego ponad 100 mpg. Dzieje się tak ponieważ samochody te można ładować w nocy, kiedy prąd jest znacznie tańszy (w Polsce taryfa G12 nocna — prąd tańszy nawet o połowę w stosunku do G11). Oszczędności występują nawet w taryfie całodobowej. Licząc w ten sposób, najpopularniejszy samochód elektryczny G-Wiz osiąga do 600 mpg - 10 razy więcej niż najoszczędniejsze samochody konwencjonalne. Zamieniając to na bardziej obrazowe porównanie — zużywa prądu w ciągu roku za tyle, ile kosztuje jedno zatankowanie paliwożernego SUVa. Dodając liczne ulgi, odpisy i przywileje jest to najtańszy samochód na świecie, jedyny, który w ciągu użytkowania może okazać się... bezpłatny, w porównaniu z typowym samochodem. Takiego interesu nawet najlepsi rabini nie wymyślili. Do tego prąd może być objęty ulgową lub zredukowaną stawką podatku VAT - we Włoszech jest to 4% a we Francji 5,5% (zob.), podczas gdy w Polsce — 22% VAT-u plus akcyza (Polska nakłada akcyzę na prąd jako jedyny kraj Unii; niesłusznie, bo prąd był towarem luksusowym, ale przed wojną). Po planowanym na 2009 rok stworzeniu ogólnoeuropejskiego wolnego rynku energii elektrycznej (zob.) ekwiwalenty mpg wzrosną jeszcze bardziej. Może to wpłynąć na gwałtowny rozwój samochodów BEV w ciągu dekady.
Drugą - poza obecnie niezadowalającym zasięgiem — wadą samochodów elektrycznych (zwanych BEV) był długi czas ładowania, praktycznie uziemiający samochód i jego właściciela przy mieszkaniu jak chłopa pańszczyźnianego. Tu też dzięki nanotechnologii osiągnięto postęp i obecnie baterie firmy A123 można naładować do 90% w ciągu 5 minut. Jeszcze dalej idą naukowcy z MIT, którzy naładowali całą baterię w ciągu sekund. Ładowanie przyszłej baterii samochodowej nie będzie trwało dłużej niż dziś wlewanie paliwa. Trzecim problemem, znanym także posiadaczom telefonów komórkowych, było zmniejszanie się pojemności baterii w miarę kolejnych ładowań. Nanotechnologia pozwala rozwiązać ten problem całkowicie — np. bateria Toshiby rozładowała się o 1% po tysiącu cykli zaś w prototypie EEStor samorozładowanie w ogóle nie występuje.
Z tych powodów uważam, że przyszłość motoryzacji należy do samochodów elektrycznych napędzanych dopiero opracowywanymi rodzajami wysokowydajnych baterii lub hybryd bateryjno-akumulatorowych o gęstości energii ponad 500 Wh/l.
Przedtem jednak czeka nas „okres burzy i naporu" czyli samochody typu PHEV — ewolucyjne rozwinięcie obecnych samochodów hybrydowych. Pojazdy takie mogą korzystać z silnika elektrycznego na krótkich dystansach w czasie codziennego użytkowania a na dłuższych trasach z tradycyjnego silnika spalinowego (zob.). Obliczono, że przeciętny Amerykanin pokonuje dziennie 29 mil, zaś 70% - mniej niż 40 mil dziennie (zob.). Gdyby trasę tę pokonywali na bateriach, wspomniany na wstępie plan Busha zostałby wykonany z nawiązką, jednocześnie znacznie obniżając koszty eksploatacji pojazdu. Obecnie (listopad 2007) nie ma seryjnie produkowanych PHEVów, ale istnieje już rynek zamiany hybryd na PHEVy — głównie w światowej Mekce „zielonych" samochodów i technologii, czyli w stanie Kalifornia.
Pomijając zużycie prądu PHEVy będą mogły uzyskać zużycie paliwa około 100-150 mpg (w zależności od dziennego przebiegu i miejsca jazdy). W dodatku (tak jak hybrydy) będą miały lepsze wyniki w mieście niż na drodze — odwrotnie niż zwykłe samochody.
„Klasyczne" PHEVy będą pojazdami na dwa równoważne paliwa — prąd i benzynę lub ON. Niejako kolejnym krokiem naprzód było zaprojektowanie samochodu elektrycznego, w którym tradycyjne paliwo pełni już tylko rolę służebną. Tak działa koncepcyjny Chevrolet Volt oczekiwany w salonach w 2010 roku. W prototypie nie ma połączenia między kołami a silnikiem spalinowym. Paliwo (E85) użyte jest do produkcji dodatkowej energii elektrycznej doładowującej baterię. Rozwiązuje to największy (obecnie) problem samochodów BEV czyli ograniczony zasięg - Volt może przejechać ponad 1000 km. Jako PHEV ma zasięg na bateriach 40 mil (typ PHEV-40). Volt jest nadzieją GM na pokonanie Priusa trzeciej generacji na jego własnym polu. Gdyby do tego czasu upowszechniono E100 byłby to samochód elektryczny z dala od domu wspomagany alkoholem (co faktycznie może być interesujące). GM poszedł jeszcze dalej w drugiej generacji prototypu, w której zamiast silnika na E85 użyto ogniw paliwowych na wodór żeniąc dwa główne napędy alternatywne. Rozwiązanie takie (pierwszej generacji) w potencjalnie konkurującym z Voltem Volvo Recharge nazwano po prostu Pomocniczą Jednostką Energetyczną (ang. Auxiliary Power Unit). Teoretycznie właściciel samochodu wyposażonego w jednostkę ma do dyspozycji swój własny generator prądu na wypadek przerwy w dostawie mocy.
Dodatkiem do hybryd, PHEVów i BEVów jest panel słoneczny zamontowany na dachu o mocy ok. 240W. W eksperymentalnym Priusie w słonecznej Kaliforni poprawiło to spalanie paliwa o 10%. Co ważniejsze, wydłuża to zasięg samochodów o 15 km. Firma Solar Electrical Vehicles, która zamontowała już ponad sto takich paneli zapewnia, że inwestycja zwraca się po dwóch do trzech latach. Najbardziej interesująca jest możliwość uzyskania lakieru lub cienkiej folii produkujących prąd. Laboratorium Angstroema, potentat w dziedzinie innowacyjnych energii zaprezentował taką folię, ważącą jedynie 20-30 g/m2. W Tybindze pokryto nią dach kościoła. Prawdopodobnie więc przyszłe samochody będą wyposażone w takie fotoogniwa standardowo lub co najmniej na życzenie. ...
The Electric Auto that almost truimphed, Power Source of '31 car still a mystery
Fragmenty z artykułu opublikowanego 24 Stycznia 1993 roku w Dallas Morning News w kolumnie Texas Scetches przez A.C. Greene pt. "The Electric Auto that almost truimphed, Power Source of '31 car still a mystery" [dostępne są i inne źródła na temat wynalazku Tesli - LK].
--
[...] Kilka razy wcześniej w tym artykule wspominałem człowieka o nazwisku Nikola Tesla i stwierdziłem, że był to największy umysł, jaki kiedykolwiek żył. Urząd Patentowy USA posiada 1.200 patentów zarejestrowanych na imię Nikola'ia Tesli a ocenia się, że mógłby opatentować on dodatkowe 1.000 z pamięci!.
Ale, wracając do naszych samochodów elektrycznych - w 1931 roku, pod finansową egidą Pierce-Arrow i George'a Westinghouse'a, Pierce-Arrow rocznik 1931 został wybrany do testów na terenie fabryki w Buffalo, N.Y. Wymontowano z niego standardowy silnik spalinowy i w jego miejsce wstawiono silnik elektryczny o mocy 80 KM i 1800 obr./min., który podłączono do sprzęgła i skrzyni biegów. Silnik prądu stałego miał 40 cali długości i 30 cali średnicy a jego przewody zasilające zostawiono sterczące w powietrze - żadnego zewnętrznego źródła zasilania.
W umówionym czasie Nicola Tresla przyjechał z Nowego Yorku i dokonał oględzin samochodu Pierce-Arrow. Następnie poszedł do najbliższego sklepu radiowego i nabył garść (12) lamp elektronowych, przewodów i wybranych oporników. Skonstruowany obwód umieścił w pudełku o wymiarach 24 cale długości, 12 cale szerokości i 6 cale wysokości. Pudełko zostało umieszczone na przednim siedzeniu i jego przewody zostały podłączone do chłodzonego powietrzem, bezszczotkowego silnika. Dwa pręty o średnicy 1 cala wystawały z pudełka na długość 3 cali.
Mr. Nikola Tesla usiadł na siedzeniu kierowcy, wepchnął pręty do pudełka i powiedział "teraz mamy moc". Włączył bieg i pojechał! Ten pojazd napędzany silnikiem prądu zmiennego rozwijał prędkości do 90 mil/godz. I zachowywał się lepiej niż jakikolwiek samochód o napędzie spalinowym w tamtych czasach. Tesla spędził w tym samochodzie cały tydzień. Kilka gazet w Buffalo opisywało tę próbę. Pytany skąd pochodziła moc Tesla odpowiadał "Z otaczającego nas Eteru". Kilka osób sugerowało, że Tesla zwariował i wszedł w zmowę ze złowrogimi siłami wszechświata. To rozwścieczyło Teslę, usnął swoją tajemniczą skrzynkę z pojazdu i wrócił do swojego laboratorium w New York City. Swój sekret zabrał do grobu!
...
Przypuszcza się, że Tesla był w stanie wykorzystać jakoś pole magnetyczne ziemi, które obejmuje naszą planetę. I w jakiś sposób otrzymywać potężne ilości energii przecinając te linie czy też każąc im mnożyć się między sobą. Dokładna natura tego urządzenia pozostaje tajemnicą ale w rzeczywistości działało ono zasilając 80 konny silnik Pierce-Arrow do prędkości rzędu 90 mil/godz. bez jakiegokolwiek ładowania.
W 1969, Joseph R. Zubris wymontował ze swojego Merkury model 1961 silnik spalinowy. W jego miejsce zainstalował jako źródło napędu silnik elektryczny. Jego unikalna instalacja elektryczna obniża straty mocy przy ruszaniu do 75% normalnie powstających i podwaja wydajność silnika elektrycznego w czasie pracy! Amerykański Urząd Patentowy wydał mu patent No 3,809,978. Choć złożył propozycje marketingowe wielu koncernom żaden się właściwie nie zainteresował. I jego unikalny system ciągle nie jest oferowany na rynku.
W 1970, wynalazca zastosował generator Ev-Gray, który intensyfikował prąd z akumulatora, indukując napięcie do cewki magneśnicy przy pomocy prostego programatora. Dzięki umożliwieniu silnikowi ładowania oddzielnych akumulatorów podczas jazdy, do zasilania potrzebne były fenomenalnie niskie prądy. Urządzenie został przetestowane przez Crosby Research Institute of Beverly Hills, Ca. Silnik o mocy 10 KM pracował przez 9 dni na czterech standardowych akumulatorach.
Wynalazcy oceniali, że 50 konny silnik elektryczny mógłby przejeżdżać 300 mil przy prędkości 50 mil/godz. zanim wymagałby ponownego ładownia. Dr Keith E. Kenyon wynalazca z Van Nuys w Kaliforni, odkrył niezgodności w od dawna znanych i akceptowanych prawach odnoszących się do magnesów silników elektrycznych. Dr Kenyon w 1976 roku demonstrował swój wynalazek wielu naukowcom i inżynierom ale ich reakcje były zdumiewające. Choć wszyscy stwierdzali, że to działa, nikt nie widział dla tego praktycznego zastosowania.
Ale ostatecznym źródłem napędu naszego samochodu elektrycznego byłby silnik elektryczny, który nie wymagałby zewnętrznego źródła energii. Brzmi to niemożliwie, ponieważ narusza to wszelkie myślenie naukowe. Ale TO zostało wynalezione i niejaki H.R. Johnson otrzymał na TO amerykański patent No 4,151,431 24-go Kwietna 1979 roku.
Ten nowy projekt, choć pierwotnie sugerowany w 1905 roku przez Nikola'ę Tesla'ę, jest silnikiem magnetycznym (Permanent Magnet Motor). Mr. Johnson na rotorze silnika umieścił szereg magnesów trwałych i odpowiadającą im serię, jednak o innym rozmieszczeniu, na statorze. Wystarczy po prostu wsunąć stator na właściwą pozycję i rotor natychmiast zaczyna się obracać. (I po 100 godzinach pracy wszyscy rozumieją, że mają do czynienia z "pereptuum mobile").
To ciekawe jak mało my, tu w Polsce, wiemy na takie tematy. Studiowanie ich nie ma jednak raczej sensu praktycznego. Musimy pamiętać, że gdyby każdy dysponował silnikiem, pozwalającym na bezpaliwową pracę, to wiele osób stałoby się bezrobotnymi, a świat arabski mógłby stać się aktywnym zagrożeniem dla ludzkości. Z teoretycznego punktu widzenia jest to jednak pasjonująca dziedzina. Uświadomienie sobie, jak wiele energii można uzyskać za darmo, jest niezwykle optymistyczne dla przyszłości ludzkości. Chyba, że chcielibyście zbudować taki silnik dla siebie.
Tłumaczył J. Maciej Trojanowski
Źródło: http://www.keelynet.com/energy/teslafe1.htm
Auta na prąd to nowy rynek motoryzacyjny
źródło: Frost & Sullivan za mojeauto.pl, 2008 - 07 - 16
Mimo że auta o napędzie elektrycznym to ciągle segment niszowy, to jednak wyczerpujące się zasoby paliw oraz rosnące poziomy emisji gazów cieplarnianych spowodują zmianę tej sytuacji. Popularyzacja pojazdów o napędzie elektrycznym otworzy drogę dla nowych usług związanych z kompleksowym serwisem takich pojazdów.
Pojazdy o napędzie elektrycznym mogą zapewnić kierowcom miesięczne oszczędności rzędu 150-700 Euro!
Producenci, tzw. OEM (ang. Original Equipment Manufacturer), chcąc zareagować na sytuację na rynku energii, nie mają innego wyjścia, jak tylko podjąć działania na rynku pojazdów o napędzie elektrycznym. Nowoczesne modele finansowe oraz nadejście technologii baterii litowo-jonowych, które mają zrewolucjonizować przemysł samochodowy, będą tutaj na pewno silną zachętą. Możemy więc mieć do czynienia z ukierunkowaniem rynku w stronę leasingu baterii (akumulatorów) poprzez rozpoczęcie użytkowania pojazdów o napędzie elektrycznym oraz podtrzymywanie tego trendu przez producentów OEM. Pozostaje przekonać się, czy konsumenci dobrze przystosują się do tego innowacyjnego modelu finansowego.
Poza możliwościami tworzonymi przez leasing baterii, rynek europejski otrzyma także wsparcie ze strony władz krajowych oraz lokalnych, które pomagają producentom OEM dostosować ceny pojazdów o napędzie elektrycznym do wymogów rynku poprzez odpowiednie ustawodawstwo, dodatkowe świadczenia oraz ulgi podatkowe.
„Tempo przyjęcia przez konsumentów modelu leasingu oraz poziom korzyści czerpanych przez użytkowników tego modelu biznesowego odegrają decydującą rolę” - twierdzi Anjan Hemanth Kumar, analityk badania rynku z firmy Frost & Sullivan. „Równie ważny jest jednak postęp technologiczny w zakresie baterii akumulatorowych. Wraz ze zwiększeniem się zasięgu pojazdów, grupa odbiorców zaczyna wykraczać poza granice miasta. Bateria akumulatorowa zapewniająca zasięg 160 kilometrów może zainteresować mieszkańców terenów podmiejskich oraz pobliskich miast; bateria akumulatorowa zapewniająca zasięg rzędu 250 kilometrów może z kolei wzbudzić zainteresowanie mieszkańców terenów wiejskich. Tym samym grono potencjalnych nabywców pojazdów o napędzie elektrycznym może wzrosnąć o 3 miliony klientów.”
W Londynie wprowadzono już szereg przepisów uderzających w „pożeraczy paliwa”. W razie ich naruszenia grożą kary od 8 do 20 funtów. W miastach takich jak Mediolan, Oslo, Manchester czy Madryt mają zostać wprowadzane opłaty typu "congestion charging" (opłaty za pojedyncze użycie określonego odcinka drogi lub jej sieci), które będą wynosić od 1 do 25 Euro. Przewiduje się, że dzięki tym przychylnym dyrektywom europejski rynek pojazdów o napędzie elektrycznym do roku 2015 będzie obejmował ponad 250,000 pojazdów.
Prawdopodobnie, do roku 2012 firmy produkujące pojazdy o napędzie elektrycznym obiorą sobie za cel takie kluczowe lokalizacje jak Londyn, Sztokholm, Oslo oraz Rzym, zaś Wielka Brytania, Skandynawia, Francja, Włochy i Hiszpania będą stanowić 93% rynku w Europie. Jednakże, kiedy tylko producenci pojazdów o napędzie elektrycznym poprawią elementy bezpieczeństwa oraz zasięg swoich produktów, granice geograficzne rynku automatycznie ulegną poszerzeniu.
Przewiduje się, że producenci OEM oraz powiązane z nimi firmy zastosują różne modele finansowe w celu zwiększenia sprzedaży. Leasing będzie najprawdopodobniej najbardziej popularną formą i może do 2015 roku stanowić 75 procent całkowitej sprzedaży. W tym samym okresie więksi producenci OEM najprawdopodobniej przejmą 76 procent rynku kontrolowanego obecnie przez małych producentów OEM.
„Producenci OEM będą konkurować we wszystkich segmentach konsumenckich – od ekonomicznych do luksusowych – przewiduje się, że ceny będą wahać się od 11,000 do 348,000 Euro” - zauważa Kumar. „Pojazdy o napędzie elektrycznym mogą zapewnić kierowcom miesięczne oszczędności rzędu 150-700 Euro, co zachęci kupujących do podejmowania decyzji w oparciu o zwrot z inwestycji.”
Elektricky Mordulec" – Tesla Roadster
248 koni mechanicznych, „setka" w 4 sekundy i motor kręcący się nawet do 13 000 obr/min. Takimi danymi legitymuje się Tesla Roadster o napędzie elektrycznym!
Tesla Roadster to w pełni elektryczny samochód sportowy, produkowany przez firmę Tesla Motors. Tesla Roadster zużywa energie na poziomie 133Wh/km co jest odpowiednikiem 1,74l/100km.
Samochód został zaprojektowany wraz z Lotusem. Konstrukcja Tesla Roadster bazuje na Lotusie Elise, oba pojazdy posiadają dużą liczbę wspólnych części takich jak przednia szyba, poduszki powietrzne czy elementy deski rozdzielczej oraz zawieszenia.
Produkcja na bieżący rok została już wyprzedana. Teraz amerykański producent zbiera zamówienia na rocznik modelowy 2009. Do tej pory aż 900 klientów zarezerwowało roadstera, który dla wielu jest początkiem nowej drogi w dziedzinie motoryzacji.
Producent nie rozdrabniał się i od razu stworzył projekt auta elektrycznego, które jednak nie rezygnuje ze sportowych osiągów i radości z jazdy. W 2006 roku świat ujrzał pierwszy koncept, sponsorowany przez takie potęgi jak Google czy eBay. Przyjęty bardzo pozytywnie wśród publiczności, już w niecałe dwa lata potem przybrał postać produkcyjną.
Napęd Tesli Roadster oparty jest w całości na silniku elektrycznym, generującym moc 185 KW czyli 248 KM. Dzięki lekkiej konstrukcji auta, wskazówka licznika mija 100km/h już po niecałych 4 sekundach. Kierowca nie ma sprzęgła, moc przekazywana jest poprzez mechaniczną, ledwie 2-stopniową skrzynię biegów.
Silnik kręci się, niczym w motocyklach, do niebotycznych 13 000 obr/min! Przy czym krzywa mocy i momentu obrotowego cały czas trzyma wysoki poziom. Bateria zapewnia zasięg około 220 mil, czyli 365 km, a aby całkowicie ją naładować potrzeba 3,5 godziny.
A jak prezentuje się samo auto? Jest to dwuosobowy roadster w stylu Lotusa Elise, mierzący 3946 mm długości, 1873 mm szerokości i 1127 mm wysokości. Na masce znajdują się trzy podłużne i charakterystyczne wloty powietrza, z tyłu zaś „mrużą" modne diody LED. Całość sprawia wrażenie dobrze skrojonego samochodu „for fun". Szczególnie atrakcyjnie prezentuje się on w czerwonym kolorze. „Gniazdko" do ładowania umiejscowione zostało tuż za drzwiami kierowcy.
Wyposażenie jest dość bogate i obejmuje m.in. podgrzewane , skórzane, sportowe fotele, system Audio z wejściem na CD, MP3 i iPoda, klimatyzację, ABS oraz dwie poduszki powietrzne. Auto posiada 16-calowe, aluminiowe felgi z przodu, większe, 17-calowe znajdują się z tyłu. Największy bajer to chyba brak klamek, które zastępuje niewidoczny touchpad, a więc auto otwierane jest „na dotyk". Producent cały czas zbiera zamówienia na Teslę Roadster, nie przestając jednak myśleć o przyszłości. W 2010 planowany jest debiut 4-drzwiowego, sportowego sedana.
Cena tego zjawiskowego samochodu w USA wynosi 109 tysięcy dolarów, a w Europie wyceniony on został na 99 tysięcy euro. A na koniec ważna informacja: kalifornijscy producenci obecnie współpracują z Lotusem w kwestiach technicznych, jak i stylistycznych. Elektryczny Lotus z USA? Czemu nie!
Dane Techniczne
Silnik
- Elektryczny, trójfazowy
- Moc maksymalna: 250 KM (185 kW)
- Maksymalne obroty : 13.000 rpm
- Wydajność średnia 90%, 80% dla mocy maksymalnej.
Osiągi
- Przyśpieszenie 0-100km/h : 4s.
- Prędkość maksymalna : ograniczona elektronicznie - 201 km/h.
- Zasięg 352 km
- Masa 1220 kg.
- Napęd na tylną oś
Baterie
- Typ: litowo-jonowe
- Liczba pojedynczych baterii: 6831
- Czas pełnego ładowania : 3,5 h
- Szacowana żywotność: 160.000 km
- Pojemność : 53 kWh
- Całkowita masa : 400-450 kg
Źródło: Tesla, wg http://www.auto-motor-i-sport.pl/wiadomosci/Tesla-Roadster-silnik-elektryczny-prad-2048.html , Wikipedia + doniesienia prasowe
Elektryczna limuzyna od Tesli
źródło: Auto Motor und Sport za mojeauto.pl , 2008 - 07 - 01
Tesla, amerykańska firma zajmująca się produkcją pojazdów elektrycznych zamierza w najbliższym czasie zająć się budową dużego luksusowego samochodu. Auto ma być oczywiście zasilane prądem.
Rezerwacja produkcji Tesli Roadster to wydatek 5000 USD, zaś cały model kosztuje 109 000 USD.
Przedsiębiorstwo ma póki co na swoim koncie jeden elektryczny samochód, który aspiruje do grona roadsterów. Pojazd zasilany jest energią elektryczną gromadzoną w akumulatorach. Teraz jednak przed Amerykanami z miejscowości San Carlos w stanie Kalifornia czeka kolejne zadanie - budowa luksusowego, czterodrzwiowego auta z miejscem dla pięciu osób.
Słynąca z obowiązujących na jej terytorium restrykcyjnych norm emisji spalin Kalifornia będzie miejscem powstania nowego samochodu Tesli. Podobno zezwolenie na budowę auta wydał sam gubernator tego stanu, Arnold Schwarzenegger. Światowej premiery nowego projektu firmy można spodziewać się pod koniec 2010 roku. Według doniesień amerykańskiej prasy pojazd, który najprawdopodniej nazywać się będzie Tesla S będzie w stanie pokonać na jednym komplecie akumulatorów odległość około 400 kilometrów. Cena elektrycznego auta to 60 000 dolarów.
Elektryczny pojazd dla włoskich miast
źródło: Auto Presse za mojeauto.pl , 2008 - 05 - 27
Fiat oraz grupa naukowców z Uniwersytetu w Turynie opracowali egzemplarz pojazdu elektrycznego, który już niebawem może wyruszyć na podbój włoskich aglomeracji miejskich. Phylla (z j. greckiego oznacza liść), bo tak nazywa się ten pojazd ma 3 metry długości, waży 750 kg i jest w stanie pokonać dystans nawet do 222 kilometrów na jednym cyklu ładowania baterii.
Phylla - czy zrewolucjonizuje miejskie ulice?
Co ważne koncepcyjny model Phylla może być poddany całkowitemu recyklingowi. A to dlatego ponieważ wszystkie jego elementy podwozia oraz karoserii wykonane zostały z aluminium. Materiały we wnętrzu są także biodegradowalne i gotowe do ponownego użycia. Do gromadzenia energii elektrycznej włoski pojazd wykorzystuje baterie litowo-jonowe, które wyczerpują się po przejechaniu 145 kilometrów. Potem trzeba ponownie doładować je w tradycyjnym gniazdku z prądem. Istnieje możliwość montażu baterii litowo-polimerowych, dzięki którym zasięg wzrasta do 220 kilometrów.
Phylla jest w stanie osiągnąć prędkość maksymalną rzędu 130 km/h. Jak zapewnia szef projektu Nervio Di Giusto pierwsze 50 km/h pojawia się na liczniku po 6 sekundach od startu. Kolejnym ciekawym rozwiązaniem jest możliwość przekształcenia Phylli w pojazd transportowy, użytkowy lub specjalny. Nie jest wykluczone, że samochód będzie mógł podróżować dzięki energii pochodzącej z baterii słonecznych i napędu wodorowego. Według wstępnych wyliczeń jazda włoskim eko-autem ma być 10-krotnie tańsza od jazdy autem z małolitrażowym silnikiem benzynowym.
Fiat wraz z turyńskim instytutem będzie w kolejnych latach zajmował się rozwojem tego programu. Prace badawcze w pełni finansować będzą regionalne władze Piemontu. Pierwsze seryjne egzemplarze Phylli testowane będą najpierw jako flota obsługi turyńskiego lotniska Caselle. Termin to 2010 rok.
Całkowicie elektryczne Renault i Nissan
źródło: Renault
za mojeauto.pl , 2008 - 04 - 07
Najprawdopodobniej już w 2011 roku w sprzedaży masowej na rynku duńskim pojawią się w 100% elektryczne samochody będące efektem współpracy aliansu Renault-Nissan i Project Better Place.
Samochody przygotowane przez Renault będą zgodne z normami europejskimi i będą dawać możliwość poruszania się przy zerowej emisji spalin i osiągach porównywalnych z silnikami benzynowymi. Better Place Denmark zbuduje na całym terytorium Danii sieć stacji ładowania akumulatorów, zaś zaawansowany konstrukcyjnie akumulator litowo-jonowy przystosowany do napędu samochodów elektrycznych opracowała i wyprodukuje filia Nissana i NEC. Z kolei rząd duński wesprze klientów decydujących się na takie auto za pomocą zachęt podatkowych.
Obecne porozumienie obu koncernów jest już drugim, jakie w ostatnim czasie zostało podpisane. Pierwsze dotyczyło wprowadzenia do masowej produkcji samochodów z napędem elektrycznym na rynku izraelskim izraelskim.
Elektryczne MINI
źródło: BMW Group
za mojeauto.pl , 2008 - 07 - 14
W ramach walki z ograniczeniem spalania i promowaniem ekologicznych napędów BMW Group rozpoczęło serię testów pojazdów o napędzie elektrycznym. Na pierwszy ogień poszły auta marki MINI.
Do testów przygotowanych zostało kilkaset egzemplarzy MINI zbudowanych w fabryce w Oxfordzie, po odpowiednich modyfikacjach i dostosowaniach w zakładach w Monachium.
- Działania te pozwolą zdobyć BMW Group wstępną wiedzę w zakresie wydajnej jazdy samochodem, który używa wyłącznie napędu elektrycznego. Naszym zadaniem jest połączenie najwyższej jakości doświadczenia z jazdy z efektywnym napędem elektrycznym, praktycznie nie emitującym spalin – podkreślił Norbert Reithofer, prezes zarządu BMW AG.
Testy alternatywnego napędu w modelach MINI będą trwały od 12 do 18 miesięcy. Szczegóły dotyczące projektu zostaną podane przed końcem roku.
Gazowo-elektryczna hybryda Hyundaia
źródło: Hyundai , za mojeauto.pl , 2008 - 07 - 14
Już latem przyszłego roku Hyundai planuje rozpoczęcie sprzedaży swojego pierwszego auta hybrydowego. Będzie to pierwszy pojazd hybrydowy na świecie zasilany gazem płynnym oraz pierwszy, posiadający baterie litowo-polimerowe.
Początkowo Hyundai Elantra LPI będzie dostępny jedynie w Korei, gdzie oznaczony będzie symbolem Avante. Napęd Elantry LPI HEV składa się z silnika spalinowego serii Gamma o pojemności 1.6l oraz silnika elektrycznego o mocy 15 kW. Moc przekazywana jest za pomocą przekładni bezstopniowej, co również wydatnie ogranicza zużycie paliwa.
Koszty eksploatacji hybrydowego Hyundaia mają być co najmniej 40% mniejsze w porównaniu z konkurencyjnym autami hybrydowymi dostępnymi w sprzedaży. Ponadto utrzymanie Elantry LPI HEV będzie o 50% tańsze w porównaniu z tym samym modelem, wyposażonym w tradycyjny silnik benzynowy.
Elantra LPI HEV będzie droższa od podstawowego modelu ze względu na zastosowanie dodatkowego oprzyrządowania, składającego się z baterii litowo-polimerowych (wyższość baterii litowo-polimerowej nad litowo-jonową polega na większej pojemności energetycznej, niższych kosztach produkcji, oraz dłuższej żywotności), silnika elektrycznego zasilanego prądem stałym oraz elektrycznego systemu sterowania. Jednak dodatkowe koszty związane z wyższą ceną zakupu powinny zwrócić się w ciągu dwóch lat.
Dodatkowym atutem Elantry LPI HEV jest niski poziom emisji CO2 - 103 g/km. Emisja pozostałych substancji zanieczyszczających środowisko zmniejszona została o 90% w porównaniu z tym samym modelem wyposażonym w tradycyjny silnik benzynowy.
Początkowo sprzedaż Hyundaia Elantry LPI HEV ograniczy się wyłącznie do rynku koreańskiego. Jednak niewykluczony jest eksport do krajów, w których dostępny jest płynny gaz LPG najwyższej jakości. Więcej szczegółów na temat Elantry LPI HEV dostępnych będzie w 2009 roku.
Niemiecka firma Man wykonała autobus miejski, który źródło elektrycznego napędu ciągnie za sobą. Całkowita masa 1 - osiowej przyczepki z akumulatorami wynosi 5,4 tony przy masie własnej autobusu 7,7 ton. akumulatory wystarczają na przebieg ok. 50 kilometrów w czasie 40 minut. Po wyczerpaniu akumulatorów przyczepkę wymienia się na inną. Również w Polsce prowadzono podobne eksperymenty z autobusem Jelcz - Berliet ciągnącym przyczepkę.
Samochody elektryczne w Polsce
Produkowane w USA pojazdy elektryczne będą sprowadzane przez łódzkiego biznesmena, Stanisława Pamułę. Szczegóły na stronie www.autkonaprad.pl
Oto kilka modeli, które są oferowane do sprzedaży.
Volt +
Samochód podobny gabarytami (i wyglądem) do smarta ForTwo. Prędkość maksymalna to 50 km/h, przy tej prędkości samochód przejeżdża na jednym ładowaniu aż 130 km! (Inne warianty tego modelu oferują prędkość maksymalną 60 lub 80 km/h przy zasięgach odpowiednio 130 i 80 km). Za 57 000 można kupić samochód, który ma baterie litowo-jonowe i zasięg ponad 200 km. Prędkość maksymalna też wzrasta, do aż 100 km/h! (Szkoda, że ten komplet akumulatorów jest taki strasznie drogi)
Volt +A
To nieco większe autko, bo dla czterech osób. Prędkość maksymalna 50 km/h, zasięg 130 km. Poza wyglądem parametry i wyposażenie nie ulegają zmianie.
(Są i inne modele).
Elektryczny Think City z Norwegii
Norweska firma Think Global rozpoczęła produkcję przeznaczonego na europejski rynek małego miejskiego pojazdu City o napędzie elektrycznym.
To już drugie podejście Think Global do produkcji elektrycznego samochodu. W 2001 roku na targach motoryzacyjnych we Frankfurcie zaprezentowany został prototypowy City. Niezbyt duże zainteresowanie proekologicznymi pojazdami - mniejsze niż obecnie - oraz nie do końca sprawna technologia spowodowały, że City nie trafił wówczas do masowej produkcji.
Dziś wydaje się, że szanse są znacznie większe. Przede wszystkim zwiększyło się zapotrzebowanie na ekologiczne pojazdy. Zastosowane podzespoły renomowanych firm (Autoliv, Continental czy Bosch) mogą świadczyć o niezawodności zastosowanych rozwiązań technologicznych. Do pomocy przy planowaniu produkcji zaproszono przed dwoma miesiącami specjalistów z Porsche Consulting.
Pierwsza partia pojazdów zostanie teraz poddana testom zderzeniowym. Jeżeli zakończą się one pomyślnie, wówczas w pierwszej połowie 2008 roku auto trafi do sprzedaży. Na początku do Norwegii, Danii oraz Szwajcarii - nieco później także do Wielkiej Brytanii. W tym celu wspólnie z firmą Magna Steyr prowadzone są prace nad stworzeniem wersji auta przystosowanej do ruchu lewostronnego.
W pierwszym pełnym roku produkcyjnym norweska firma planuje wypuścić na rynek od 7 do 10 tys. egzemplarzy modelu City.
Think, zamierza podbić Stany Zjednoczone. To jedyne auta elektryczne, które przeszły testy zderzeniowe i mają homologację do poruszania się po autostradach.
Think jest producentem dwóch modeli - City i Ox. Pierwszy szczyci się tym, że podczas jazdy nie wydziela żadnych trujących substancji a 95% jego części nadaje się do recyklingu. Osiąga 100 km/h i jest w stanie przejechać do 200 km (124 mile). Spełnia przy tym wszystkie europejskie i amerykańskie wymagania pod względem bezpieczeństwa. Ma ABS, poduszki i pasy z napinaczami. Całe nadwozie i wnętrze zostało zaprojektowane i zbudowane tak, by maksymalnie chronić pasażerów w razie wypadku. Auto nie jest demonem prędkości. Do 80 km/h rozpędza się nieco szybciej niż maluch - zajmuje mu to 16 sekund. Całość waży niecałe 1400 kg (ćwierć tony to baterie) i może uwieźć na pokładzie 284 kg. No ale City nie do bicia prędkości został stworzony, tylko do dojazdów do pracy i codziennych zakupów. Ma 3120 mm długości i jest niewiele szerszy niż wyższy - odpowiednio 1604 mm 1548 mm. Istnieje też wersja cabrio.
Ox został zaprezentowany podczas salonu samochodowego w Genewie. Ma być elektrycznym samochodem dla 4-5 osób. Rozpoczęcie produkcji planowane jest na lata 2010-2011. Płyta podłogowa pozwoli na stosowanie rozmaitych wersji nadwozia.
Samochody Think są produkowane w Norwegii i kupowane na rynkach skandynawskich, Szwajcarii i Francji. Partnerami Thinka w Stanach są już firmy General Electric (jeden z inwestorów Thinka) oraz producenci baterii A123 i EnerDel. Teraz do tej grupy dołączyły firmy inwestujące w ekologiczne technologie - Kleiner Perkins and RockPort Capital. Think buduje auta elektryczne od 17 lat, po norweskich drogach jeździ ich już 1200.
Z wyglądu samochód podobny jest do smarta. Nadwozie wykonane jest z tworzywa wstępnie barwionego, a więc w razie zadrapania jest to praktyczne.
Elektryczne auta z Polski
Impact Automotive Technologies, fabryka z Pruszkowa, już za kilka tygodni rozpocznie seryjną produkcję SAM-ów, czyli dwuosobowych aut elektrycznych. W tym samym czasie w stolicy ruszy budowa pierwszych nad Wisłą stacji do ładowania pojazdów zasilanych na prąd.
Kierowca, który zdecyduje się na zakup ekosamochodu, będzie potrzebował około 10 minut, by naładować akumulator swojego auta. Wówczas, na pełnych bateriach, przejedzie około 100 km. A zapłaci za to zaledwie... 3zł, dziesięć raz mniej niż w przypadku samochodu na benzynę! Według szacunków, w 2012 r. auta na prąd będą stanowiły ponad 10 proc. światowej produkcji.
Za Dziennik 2009 - 06 - 23
Elektryczna Tata Indica
Prawdopodobnie do końca 2009 r. pojawi się w sprzedaży elektryczna wersja samochodu - Tata Indica Vista EV, której prototyp pokazano na wystawach w Bolonii oraz Genewie.
Elektryczny ... Trabant
Na tegorocznej wystawie IAA we Frankfurcie pokazano model koncepcyjny Trabanta NT, który, być może, pojawi się na drogach za dwa lata.